wtorek, 1 maja 2012

Lato! Lato!

Witam wszystkich w ten piękny wolny od  pracy dzień. :)
Słyszałam, że w kraju też tak gorąco i słonecznie... tutaj naprawdę bardzo.

Wróciłam dziś rano z krótkiej, acz przyjemnej wyprawy do Bukaresztu i Constanty nad Morzem Czarnym. A co, aż tam mnie poniosło... bo z Bukaresztu to już tylko 3 godziny drogi pociągiem.


Bardzo miły dzień w Konstancie spędziłam. Było gorąco, ale nie aż tak jak w betonowym Bukareszcie. Przyjemna bryza powiewała znad morza, no i ten zapach.... Nie miałam zbyt wiele czasu, więc jedynie godzinę spędziłam na plaży. Nogi pomoczyłam, a woda.... zadziwiająco ciepła! Bałtyk jak taki bywa w sezonie letnim, to cud miód! Gdybym miała kostium kąpielowy, to może nawet bym do morza wskoczyła. Plaża taka, jak widzicie w tle. Widziałam ładniejsze, ale nie było najgorzej. Czysta, piasek taki szaro-bury, a morze wcale nieCzarne! :) Na zdjęciu plaża prawie pusta, ale pół godziny później zaczęło robić się tłoczno.


Konstanca to bardzo stare miasto, z bogatą historią. Pod dzisiejszą zabudową (rzekłabym: dość ciekawą zabudową) kryją się antyczne greckie i rzymskie ruiny, pierwotnie miasto nosiło nazwę Tomis.
W Konstancie znajduje się największy rumuński port.

Poniżej widok na port z 50-metrowej wieży minaretu tzw. Dużego Meczetu:


Największy rumuński port w Konstancie

 







Ze stacji kolejowej skierowałam się oczywiście od razu nad morze. A tam przy deptaku piękne stare Kasyno Paryż (Casino Paris), zbudowane ok. 1909 roku. Perełka secesji, niestety stoi puste, można za friko wejść do środka i obejrzeć wnętrze, gdzie dziś żyją gołębie i wszystko takie zaniedbane.... A szkoda.


A w środku ciągle wiszą takie żyrandole...


Basień, powiększ sobie te drzwi. Od razu skojarzyły mi się z Klimtem. :) Ładne.
Cazino Paris





































Odwiedziłam Akwarium znajdujące się naprzeciwko. Świetne rekiny i płaszczki tam mieli. Poza tym zwykłe rybki akwariowe.

Na starym mieście jest też prawosławna Katedra św. św. Piotra i Pawła. Lubię prawosławne kościoły, fajny klimat, zawsze takie ciemne, przez dłuższą chwilę oczy muszą się przyzwyczajać do zmroku.




Potem odwiedziłam Duży Meczet - Mahmudiye Camii, całkiem ciekawy, zbudowany w 1910 roku na miejscu starszej świątyni. Na górze minaretu miałam miłą pogawędkę ze starszym Rumunem. Nawet się rozumieliśmy. :)

Jeszcze raz widok z minaretu

Kopuła meczetu






Zajrzałam do ciekawego muzeum historii i archeologii, gdzie było mnóstwo ciekawych pogreckich i porzymskich wykopaloisk. Piękny budynek samego muzeum.

Poniżej zdjęcie Piata Ovidiu - głównego placu w mieście, z pomnikiem poety Owidiusza.
Przed wyjazdem udało mi się zjeść pyszne smażone Kalamary.... :) a pote dłuuuugo w pociągu (wyjazd z Konstanty o 17:30, a w Cluj byłam o 6 rano, ale znów wagon sypialny, polecam).

Pozdrawiam z zielonego Kluż. Do przeczytania.

2 komentarze:

  1. Piękne budynki, szkoda że to niszczeje... Może spakuj trochę takich rumuńskich niechcianych "smaczków" do walizy i wyczaruj kawałek Rumunii w Warszawie? Jakąś knajpkę, czy coś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomyślę o tym... :) może, może, kto wie. Ale faktycznie czasem żal patrzeć, jak wszystko tu niszczeje (nie wszędzie, ale w wielu miejscach ciągle).

    OdpowiedzUsuń