Wczoraj zbierało się na burzę przez całe popołudnie... Pochmurno, groźnie, nawet chłodniej się zrobiło. Musiałam uciekać z ogrodu botanicznego, gdzie poszłam sobie poczytać nad strumykiem.
Zerwało się wietrzysko, sypało piachem w oczy, chwilę pokropiło.... i piękne słońce zza chmur wyszło na ostatnie chwile przed zachodem.
Aaaa, no i najważniejsze! Podwójna tęcza się naszym oczom ukazała!
Akurat na naszym piętrze po mojej stronie korytarza mieszkają głównie dziewczyny, więc wszystkie z okrzykami zachwytu wyległy na balkony, żeby popstrykać zdjęcia. :)
Pozdrowienia dla Babci Basi, która tu zagląda. :)
Prawie jak jakieś toskańskie miasteczko...
AAle widoki. U nas ostatnio też leje, i ma padać przez ładnych parę dni, do końca tygodnia, więc po takich obrazkach nadzieja na tęczę pomoże wytrzymać chlupot w butach:-D. Ja też już widziałam swoją pierwszą tegoroczną tęczę -pod koniec kwietnia, kiedy zaczęło w Warszawie być wiosennie, z tarasu na piątym piętrze naszego ulubionego warszawskiego budynku;-) Żeby było zabawniej, byłam tam z poważną, dostojną osobą oglądającą samo mieszkanie, która na widok kolorowego łuku na niebie zaczęła jak mała dziewczynka piać z zachwytu!
OdpowiedzUsuńha, ha! google prowadzi kampanię przeciwko cyborgom: po wpisaniu komentarza w okno wyskakuje komunikat "wpisz dwa słowa. udowodnij, że nie jesteś automatem". Mistrz!
OdpowiedzUsuńTak, Kasiu, też uwielbiam tę weryfikację, czy przypadkiem nie jestem robotem! :D
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy cieszą się na widok tęczy!